Bez sponsora nie ma jazdy

Bez sponsora nie ma jazdy Rafał Sonik

Bez względu na to, czy startujemy całkowicie amatorsko w tzw. rajdach KJS, czy bierzemy udział w najtrudniejszym chyba rajdzie świata, jakim jest Dakar, bez odpowiednich środków finansowych nie poradzimy sobie – mimo nawet najwyższych umiejętności.

Naturalnie możemy polegać na własnych finansach, jednak wówczas w Rajdzie Dakar startowaliby wyłącznie miliarderzy, ewentualnie członkowie ich rodzin bądź najbliżsi znajomi. Dlatego nie byłoby rozwoju sportu motorowego bez instytucji sponsoringu.

Od tysiąca do milionów

Jeśli ktoś marzy o karierze kierowcy rajdowego, to najprawdopodobniej swoje pierwsze próby ścigania podejmie na KJS-ach. Teoretycznie, by wystartować w takich zawodach, wystarczy sprawny technicznie samochód, kolega-pilot oraz kask, no i wpisowe. Całość może się zamknąć w kwocie 1–2 tysięcy złotych, nie licząc funduszy na wymianę szybciej zużywających się niektórych podzespołów auta.

Połykając bakcyla kierowcy rajdowego, trzeba się liczyć nie tylko z częstszymi startami, ale i większymi potrzebami sprzętowymi. Zwykły samochód już nie wystarczy. Można naturalnie kupić sportowe auto, można też swoje podrasować. Modyfikacje mogą objąć niemalże każdy element auta, ale w pierwszej kolejności warto zainwestować w lepsze opony, czteropunktowe pasy bezpieczeństwa (najlepiej z homologacją), kubełki, czyli sportowe fotele, no i w klatkę bezpieczeństwa. Lista możliwych przeróbek mechanicznych jest bardzo długa i będzie zależeć przede wszystkim od zasobności portfela. Kolejne wydatki to licencje rajdowe, bez których ściganie się w zawodach wyższej rangi nie będzie możliwe. Licząc lekką ręką, na jeden sezon rajdowy trzeba więc mieć absolutne minimum w wysokości kilku tysięcy złotych.

Na drugim biegunie sportu motorowego znajduje się jeden z najtrudniejszych, ale jednocześnie i najkosztowniejszych rajdów – Rajd Dakar. Udział w nim to ogromny prestiż, wielkie wyzwanie i przygoda, ale jednocześnie konieczność zgromadzenia całkiem sporego budżetu, sięgającego nawet milionów złotych, jeśli chce się rywalizować z najlepszymi. Już sam wpis do rajdu – od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy euro – sprawia, że udział w tym wydarzeniu dla większości pozostaje wyłącznie w sferze marzeń.

– Na ogół największą część kosztów stanowi wpisowe, które należy opłacić za każdego członka teamu. Zgłoszenie zawodnika i pojazdu to oczywiście najwyższe kwoty, ale również mechanicy czy fizjoterapeuta muszą mieć „akredytacje”. My zabieramy również osoby odpowiedzialne za przygotowanie materiałów foto i wideo podczas rajdów, więc to dodatkowo podnosi budżet – wyjaśnia Rafał Sonik, jedyny polski zwycięzca Dakaru.

Do tego trzeba doliczyć masę sprzętu oraz części zamiennych. Rafał Sonik do Ameryki Południowej zabiera m.in. ciężarówkę, samochód campingowy, dwa zapasowe silniki, ok. 60 kompletów opon oraz dwa quady. Zresztą sezon rajdowy to nie tylko Dakar. – Na ogół w dwóch pierwszych rajdach sezonu – w Abu Zabi i Katarze – startuję Hondą TRX, ze względu na większy prześwit i niezależne tylne zawieszenie, które ułatwia jazdę w pustynnych warunkach – tłumaczy najlepszy polski quadowiec. – Podczas rajdu Sardynii rywalizuję Yamahą 450, która ze względu na mniejsze gabaryty zdecydowanie lepiej sprawdza się na wąskich, skalistych, górskich ścieżkach. Na Atakamę oraz Maroko zabieram Yamahę Raptor 700, którą testuję przed Rajdem Dakar. W sezonie wykorzystuję więc od trzech do czterech quadów, których część potem staje się egzemplarzami treningowymi, a część jest przebudowywana i wykorzystywana w kolejnych startach.

Bez sponsora ani rusz

Nawet orientacyjne podliczenie kosztów udziału w różnych zawodach pokazuje, że sport motorowy do tanich nie należy. Stąd olbrzymia rola, jaką mają do odegrania w tej kwestii firmy będące sponsorami poszczególnych zawodników bądź całych zespołów rajdowych. W zamian za pomoc finansową czy też techniczną logotypy sponsorów można później znaleźć na samochodach, motocyklach, kaskach oraz kombinezonach sportowców. Najlepsi nie mają praktycznie wolnego miejsca na swojej odzieży.

– Motorsport ma niestety tę specyfikę, że bez finansów nie ma możliwości przebicia się do czołówki – dodaje Sonik. – Pamiętajmy jednak, że finanse pozwalają stanąć na starcie. To, co dzieje się potem, jest już wypadkową umiejętności, doświadczenia, pracowitości, talentu, a także w pewnym stopniu szczęścia zawodnika. Nie da się zaprzeczyć tezie, że pieniądze w motorsporcie są niezbędne, ale pamiętajmy, że one nie kupią nam miejsca na podium, tylko na liście startowej.

Wśród sponsorów dominują głównie firmy z branży motoryzacyjnej – oponiarskie, olejowe, paliwowe, producenci części – które dzięki swojej działalności sponsoringowej potrafią dotrzeć lepiej do świadomości potencjalnego klienta. Największe polskie zespoły, czyli Orlen Team, Lotos Rally Team czy Team Total, mające w swoich szeregach tak znanych zawodników, jak Jacek Czachor, Kuba Przygoński, Kajetan Kajetanowicz czy Klaudia Podkalicka rozpoznawalne są nawet poza granicami kraju. No ale jednak milionowe roczne budżety (dokładnych sum firmy nie zdradzają) i długoletnie zaangażowanie w sponsoring przynoszą pozytywne efekty.

Początki sponsoringu w sportach motorowych w naszym kraju sięgają końcówki lat 80. minionego wieku, czyli zmian ustrojowych, jednak szybki rozwój tej formy promocji firm to już obecne stulecie.
– Początki zaangażowania firmy NOVOL w sport to rok 2004. Wówczas postanowiliśmy zaistnieć w sportach motorowych, a dokładnie w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Polski. Pierwszym kierowcą reprezentującym barwy NOVOL był Łukasz Witas z pilotem Michałem Kuśnierzem w samochodzie Peugeot 206 – wyjaśnia Krzysztof Olejniczak, dyrektor ds. promocji w firmie NOVOL. – Decyzja o wejściu właśnie w sporty motorowe wydawała się dość naturalna – jesteśmy producentem chemii, głównie dla lakiernictwa samochodowego, i siłą rzeczy spora część naszych klientów interesuje się sportami motorowymi.

Od lat sportowców wspiera również Inter Cars. – W ciągu ostatnich lat współpracowaliśmy z wieloma osobowościami polskiego motorsportu, m.in. z Krzysztofem Hołowczycem i Tomaszem Kucharem. Od samego początku wspieraliśmy również Grzegorza Staszewskiego, konstruktora i kierowcę najszybszego w Polsce, Chevroleta Corvette z napędem 4 × 4 – tłumaczy Radosław Grześkowiak, dyrektor odpowiedzialny za marketing w Grupie Inter Cars Marketing Services. – Trwa to do dziś. Od lat z dumą współpracujemy też z rozpoznawalnym już na całym świecie drifterem Bartkiem Ostałowskim. Oprócz sponsoringu konkretnych zawodników chętnie włączamy się w sponsoring całych wydarzeń i imprez motorowych. Już drugi rok z rzędu Inter Cars będzie sponsorem tytularnym Castrol Inter Cars Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski. Ponadto jesteśmy partnerem tytularnym i sponsorem również takich wydarzeń, jak Inter Cars ClassicAuto Cup czy Inter Cars 4 × 4 Lajtowy Puchar Samochodów Turystycznych.

Nie tylko gotówka

Przewaga wśród sponsorów firm z branży motoryzacyjnej powoduje, że sponsoring nie zawsze przybiera postać pomocy gotówkowej. Wspieranie kierowców w postaci przekazania określonych ilości olejów czy paliwa, sztuk opon bądź innych części zamiennych, a także przez pomoc techniczną również jest bardzo wymierną korzyścią, nierzadko preferowaną przez sportowców, gdyż można liczyć wówczas, summa summarum, na większą pomoc.
Taki rodzaj sponsoringu także często jest wybierany przez same firmy. – Z perspektywy naszej firmy wygodniej jest rozliczać się przez przekazanie naszych produktów – dodaje Krzysztof Olejniczak. – I częściowo tak się dzieje. Przekazujemy materiały potrzebne do budowy lub odbudowy sportowych pojazdów. W zamian logo NOVOL pojawia się na aucie i innych nośnikach reklamy. W przypadku większych i bardziej prestiżowych projektów w grę wchodzi jednak głównie wsparcie finansowe.

Korzyści ze sponsoringu

O korzyściach osiąganych przez sportowców nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Wystarczy tylko powiedzieć, że bez sponsorów nie tylko nie odbyłoby się wiele zawodów sportowych, ale wręcz wiele dyscyplin sportowych umarłoby śmiercią naturalną. Dla firm sponsoring to w pierwszej kolejności korzyści wizerunkowe, wzrost rozpoznawalności marki czy umacnianie jej pozycji rynkowej.

– Korzyści ze sponsoringu są wielorakie. Po pierwsze, te wymierne, gdzie na podstawie analizy komunikatów medialnych – m.in. czasu, powierzchni oraz miejsca emisji – oblicza się wartość ekspozycji logo – wylicza Krzysztof Olejniczak. – Po drugie, te trudno mierzalne, związane z rozłożonym w czasie procesem mozolnego budowania świadomości marki.

Sponsoring jest też przydatny przy pielęgnowaniu dotychczasowych i inicjowaniu nowych kontaktów biznesowych. Hospitality, czyli goszczenie klientów podczas imprez sportowych, stanowi wartościowe narzędzie, gdy chce się docenić i wyróżnić ważnych partnerów biznesowych. Jeśli do tego dołożymy możliwość korzystania z wizerunku sportowca/załogi w imprezach pozasportowych, to bilans wydaje się oczywisty.

– Pasja jest kołem napędowym, które przynosząc ogromną satysfakcję, buduje człowieka. Jako lider rynku instalacji autogaz, AC z zaangażowaniem wspiera pasje swoich pracowników i ludzi tworzących sieć Autoryzowanych Serwisów STAG – tłumaczy Piotr Marcinkowski, wiceprezes zarządu ds. handlu w AC S.A. – Korzyścią jest więc pozytywny wizerunek naszej marki oraz, a może przede wszystkim, satysfakcja z wyników drużyn. Jak dodaje Piotr Marcinkowski, kierowcy, piloci oraz zaplecze pomocników to pasjonaci motoryzacji związani z tematem instalacji autogaz przez autoryzowane serwisy STAG. Dzięki wsparciu tej marki oraz pod egidą wspólnego logo realizują z sukcesem motoryzacyjne zamiłowania jako STAG Rally Team. Jednolite stanowiska zespołów, pojawiające przy okazji kolejnych startów, to doskonała możliwość, aby instalację LPG poznać od podszewki. Samochody z unikatową grafiką przyciągają wzrok i budzą zaciekawienie wśród publiczności i mediów, natomiast obsługa w czerwonych, opatrzonych logotypem strojach dopełnia profesjonalnego wizerunku całości.

– Jako pasjonatom motoryzacji zależy nam na tym, by inwestować w polski sport, a przede wszystkim motorsport, i mieć udział w jego rozwoju – dodaje Radosław Grześkowiak z Inter Cars. – Doskonale pokrywa się to z naszą strategią marketingową, jednak muszę podkreślić, że oprócz aspektu biznesowego ważny jest dla nas również ten osobisty. Większość z nas jest kibicami i samochody są po prostu naszą pasją.

O tym, że sponsoring może się przełożyć na wzrost rozpoznawalności konkretnych marek, najlepiej świadczy popularność sportów motorowych. Przykładowo Rajd Dakar tylko na trasie obserwuje ponad 4 mln osób, transmisje telewizyjne docierają do blisko miliarda widzów na niemalże całym świecie, a profil Rajdu na popularnym serwisie społecznościowym polubiło już ponad 1,7 mln osób.

Dla wielu sponsorów udział w zawodach sportowych stanowi doskonałe pole do testowania swoich produktów. Auta sportowe narażone są na dużo większe obciążenia niż samochody cywilne i pozwalają przetestować rozmaite podzespoły i rozwiązania w ekstremalnych warunkach drogowych. Jeśli zdadzą egzamin pozytywnie, wówczas z czystym sumieniem są wprowadzane w całości bądź jako składowe elementy innych technologii do aut osobowych.

O Autorze

Wojciech Traczyk

Redaktor miesięcznika „autoEXPERT”

Tagi artykułu

Zobacz również

Chcesz otrzymać nasze czasopismo?

Zamów prenumeratę