Części z drukarki

Wikimedia/CC
Maciej Blum
11.4.2016

Do napisania tego tekstu skłoniła mnie informacja o pojawiających się na różnych targach modelach samochodów wykonanych w technologii druku 3D.

Za pomocą sterowanych komputerem wiązek lasera w proszku metalu „wytapiane” są kształty ich elementów konstrukcyjnych, a niezużyty materiał można wykorzystywać do wytworzenia kolejnych części. Dzięki temu produkcja staje się bezodpadowa. Wytrzymałość tych elementów jest na poziomie elementów metalowych wykonanych innymi technikami, jednak druk 3D pozwala na większą optymalizację kształtu, a co za tym idzie – na zmniejszenie ilości użytego materiału przy zachowaniu żądanej wytrzymałości elementu.

Co prawda nie wszystkie komponenty samochodu można tą techniką wykonać, ale już jest możliwe stworzenie w ten sposób metalowej konstrukcji nośnej, elementów zawieszenia czy wnętrza pojazdu. Po dodaniu wykonanych tą samą techniką elementów z tworzyw sztucznych można otrzymać praktycznie gotowe nadwozie z podwoziem. Jednym słowem – rewolucja. Po zaprogramowaniu drukarki 3D można wytworzyć praktycznie dowolny kształt.

Na razie są to pojazdy koncepcyjne, produkowane jako ciekawostki w pojedynczych egzemplarzach. Pokazują one w jaki sposób rozwija się technologia produkcji i jakie daje możliwości. Ale pójdźmy o krok dalej – już niedługo do tych samochodów będzie można w ten sam sposób wytworzyć części zamienne.

Teraz przenieśmy się o kilka lub kilkanaście lat w przód. Do warsztatu przyjeżdża klient na naprawę samochodu. Mechanik dysponujący drukarką 3D i odpowiednim proszkiem metalu, zamiast kupić nową część w hurtowni, z płatnego serwisu dostawcy części zamiennych ściąga program do druku danego elementu i drukuje go w swoim warsztacie, po czym montuje do samochodu klienta.

W tym momencie pora na postawienie kilku pytań związanych z tym nieodwracalnym kierunkiem rozwoju: jak zmieni się rynek części zamiennych po wejściu tej technologii pod strzechy? Jak będzie wyglądała sprawa odpowiedzialności za zamontowany w samochodzie klienta element? I na koniec – jak zareaguje rynek na tak zmieniającą się rzeczywistość?

O Autorze

Tagi artykułu

Zobacz również

Chcesz otrzymać nasze czasopismo?

Zamów prenumeratę