A tu tymczasem niespodzianka. Hinduski koncern Tata Motors wraz z francuską firmą MDI zbudował samochód zasilany sprężonym powietrzem. Wypuszczenie prototypu poprzedziło dziesięć lat prac badawczych i konstruktorskich.

Autko nazywa się AIRPod i z wyglądu przypomina dziecięcą zabawkę. Ma ono występować w kilku odmianach samochodów miejskich i podmiejskich oraz busa z doczepianymi „wagonikami" (te modele pozostają na razie w sferze projektowej). Model podstawowy mieści trzy osoby dorosłe i dziecko wraz z bagażami, waży 220 kg, zabiera 175 l sprężonego powietrza kompresowanego w ciągu 1,5 minuty i może rozwijać prędkość do 70 km/h. Tyle powietrza wystarczy na przejechanie 220 km w warunkach miejskich. Koszt to pół euro za 100 km. Jakby tego było mało, tym futurystycznym pojazdem kieruje się za pomocą joysticka. Nie trzeba dodawać, że AIRPod jest w pełni ekologiczny, ponieważ nie emituje żadnych spalin. Ten wykonany z włókien szklanych sympatyczny samochodzik ma zejść z linii produkcyjnych już na wiosnę tego roku i będzie kosztował około 6000 euro. AIRPody zostały zaprojektowane z myślą o flotach samochodowych wykorzystywanych na lotniskach, dworcach i w transporcie miejskim. Poza podstawową będą występowały w odmianach bagażowej (AIRPod Cargo) oraz superkompaktowej (AIRPod Baby). Czas pokaże, jak widmo recesji ekonomicznej wpłynie na popyt na tę nowinkę motoryzacyjną. Albo będzie to efemeryda, albo zwiastun rewolucji w motoryzacji. Samochód czysty i tani w eksploatacji, którym trudno będzie przekroczyć dozwoloną prędkość.

Kiedy przeczytałem notkę prasową o AIRPodzie, z miejsca pomyślałem o Leonardzie da Vinci i jego projektach maszyn hydraulicznych oraz latających. O da Vinci mówi się, że jest on archetypem „człowieka renesansu". Jeżeli AIRPod zdobędzie klientelę, może to oznaczać renesans na rynku motoryzacyjnym.
Samochodziki z serii AIR można obejrzeć na stronie http://www.mdi.lu.