Licznik niekręcony

Pixabay – Smartsuz
Maciej Blum
7.2.2020

Od początku roku funkcjonuje nowe prawo określające jasno, że fakt wymiany licznika samochodowego z drogomierzem powinien zostać zgłoszony w ciągu dwóch tygodni w stacji kontroli pojazdów.

Diagnosta ma odczytać nowy przebieg z licznika i wprowadzić go do systemu CEPiK. I to właściwie już wszystko, nowy stan licznika może nie mieć nic wspólnego z tym sprzed wymiany. Można rzec, że cofnięcie licznika zostaje w ten sposób udokumentowane. Wystarczy zgłosić wymianę licznika – nawet jeśli nie był wymieniany tylko „korygowany” – i nowy przebieg jest już, niestety, legalny. W bazie centralnej co prawda będzie widniał przebieg sprzed „korekty” i możliwe będzie sprawdzenie historii przebiegu, więc „kręcenie licznika” będzie można łatwo wykryć na przykład podczas weryfikacji samochodu przed kupnem.

Nieuczciwy sprzedający będzie się wtedy upierał, że licznik się zepsuł i konieczna była wymiana. Uczciwy sprzedający powie prawdę, czyli właściwie to samo – licznik się zepsuł i wymieniłem. W obu przypadkach w bazie danych CEPiKu zapis będzie identyczny – wymiana licznika i nowy przebieg.

Zakładam w tym momencie czarny scenariusz mówiący, że nowe przepisy nic nie zmienią – na drogach będzie ciągle tyle samo samochodów „kręconych”.  Korekty liczników będą robione raz do roku – przed przeglądem, aby z przeglądu na przegląd przybywało jak najmniej kilometrów w rejestrze. W przypadku samochodów sprowadzanych procedura też jest łatwa do przewidzenia – auto po przekroczeniu granicy trafi od razu do firmy modyfikującej przebieg, więc pierwszy przegląd techniczny w kraju będzie przechodziło już z nowym życiem. Proste, prawda?

A co z szumnymi nagłówkami gazet – „Złapano rekordzistę z licznikiem cofniętym o ponad milion kilometrów”? No będzie miał człowiek trochę kłopotów, bo sąd będzie mu musiał udowodnić, że to on cofnął licznik. Ewentualnie musiałby wskazać osobę, która to zleciła i wykonała. Sam fakt posiadania samochodu z cofniętym licznikiem nie jest przestępstwem ani wykroczeniem. Gdyby tak było, to prawdopodobnie połowa właścicieli samochodów już dawno byłaby za kratkami. Przestępstwem jest ingerencja w stan licznika albo w jego pracę, a także sprzedaż auta, i zatajenie przy niej faktu „cofnięcia” licznika.

Najważniejsze dla właścicieli samochodów będzie teraz niestety to, aby dokładnie sprawdzać diagnostów. Nawet bardzo błahy błąd przy wpisywaniu stanu licznika podczas badania w SKP może okazać się sporym problemem, a niewielka nieprawidłowość w zapisie może doprowadzić właściciela samochodu przed oblicze wymiaru sprawiedliwości.
Właściwie trudno powiedzieć, po co są te nowe przepisy, skoro praktycznie niczego nie zmieniają. Na razie najskuteczniejszą metodą trzymania się z dala od kłopotów jest zalecenie klientom, aby przy kupnie samochodu wpisywali do umowy przebieg, choć tutaj też w razie konfrontacji w sądzie sprawa może być różnie interpretowana, ponieważ „przebieg” oraz „stan licznika” to dwa różne pojęcia. W tym momencie ta subtelna różnica może mieć ogromne znaczenie.

O Autorze

Tagi artykułu

Chcesz otrzymać nasze czasopismo?

Zamów prenumeratę