Walka o pokój

Vogel

Dodawanie biokomponentów do paliw tradycyjnych ma poprawiać bilans emisji gazów cieplarnianychoraz zmniejszać uzależnienie od ropy naftowej.

Tyle teorii. Tymczasem w praktyce okazuje się, że sama produkcja biopaliw powoduje trzykrotnie większą emisję gazów cieplarnianych niż wydobywanie i spalanie benzyny. Uprawianie monokultur skutkuje ponadto wyjaławianiem się pól, które wymusza kosztowną rekultywację, oraz ogranicza bioróżnorodność, sprzyjając rozwijaniu się patogenów, szkodników i chorób.

Po wymienieniu zalet biopaliw możemy przejść do związanych z nimi kwestii prawnych i ekonomicznych. Komisja Europejska wprowadza właśnie systemy certyfikujące biokomponenty. Certyfikaty mają zapewniać między innymi to, że dodawany do paliwa komponent nie został wytworzony ze szkodą dla środowiska. Zdaniem analityków certyfikacja podniesie ceny paliw o kilka groszy na litrze. Rzecznik unijnego komisarza do spraw energii odpowiada na to, że kraje członkowskie mogą zastosować ulgi podatkowe, które zrekompensują producentom paliw wyższe koszty ich wytwarzania. Tyle tylko, że w Polsce takie ulgi już się stosuje, a Ministerstwo Finansów nie zamierza ich zwiększać, lecz je zlikwidować. W efekcie ceny ropy mogą wzrosnąć o 10, a benzyny o 15 gr na litrze. Wraz z podwyżką związaną z certyfikacją daje to ceny o dwadzieścia kilka groszy wyższe od dotychczasowych.

W pierwszym akapicie pokazaliśmy, jak teoretyczne „zgodnie z ekologią" zmienia się w praktyczne
„ze szkodą dla środowiska". W drugim omówiliśmy, jak unijne „bez zmian" przekształca się w ministerialne „znacznie drożej". Wedle marksistowskiej wizji świata jest on tworem materialnym, w którym ścierają się ze sobą przeciwieństwa. Realny socjalizm był ich pełny. W sferze oficjalnej funkcjonowało hasło „walki o pokój", a w życiu codziennym mówiło się, że to czy tamto „dają w sklepie", choć w rzeczywistości trzeba było za to zapłacić. Obecnie dialektyczne sprzeczności fundują nam
do spółki Unia Europejska, władza ustawodawcza, Ministerstwo Finansów, ekolodzy i Bóg
wie, kto jeszcze. A my? My za to płacimy.

Chcesz otrzymać nasze czasopismo?

Zamów prenumeratę