Feralna przekładnia

Vogel
13.1.2010
W tym wydaniu naszego czasopisma rozpoczynamy cykl artykułów poświęcony przypadkom, z jakimi spotykają się na co dzień mechanicy samochodowi. Dziś zaprezentuję Państwu problem związany z naprawą przekładni głównej.

Wszystko zaczęło się, kiedy użytkownik samochodu z napędem na 4 koła postanowił naprawić samodzielnie przekładnię główną przedniego napędu. Z jakichś powodów uległa ona uszkodzeniu.
W czasach kiedy dysponuje się komputerem i dostępem do Internetu, dostęp do części zamiennych staje się nieograniczony.

Użytkownik zaopatrzył się więc w stosowną parę kół zębatych (koło talerzowe i wałek atakujący, ponieważ te elementy uległy uszkodzeniu). Dysponując sporą ilością wolnego czasu, przystąpił do naprawy. Zdemontował przekładnię główną i rozebrał ją. Mając jakieś pojęcie techniczne, zamontował
nowe elementy na swoich miejscach i poskładał przekładnię w kolejności odwrotnej do demontażu. Po zamontowaniu przekładni do samochodu i napełnieniu jej odpowiednim olejem samochód był gotowy
do jazdy.

Po kilkuset metrach okazało się, że jednak coś jest nie tak. Z przedniej części układu napędowego dochodzą jakieś dźwięki. Gdy zaniepokojony wrócił z jazdy próbnej, okazało się, że przedni napęd
w jego terenówce znów nie działa. Wtedy dopiero udał się do mechanika, żeby ten „zbadał" pojazd. Mechanik musiał powtórzyć czynność demontażu przekładni z samochodu. Już pod-czas wylewania oleju okazało się, że na korku spustowym wyposażonym w magnes zgromadzona jest znaczna ilość opiłków metalu. Po wylaniu oleju przyszedł czas na wymontowanie przekładni głównej z samochodu. Po otwarciu obudowy oczom mechanika ukazał się ciekawy widok.

Koło talerzowe i wałek atakujący pozbawione były zębów (co wyjaśnia olej i korek z opiłkami). Po dalszej rozbiórce i wyjęciu z obudowy uszkodzonych elementów okazało się, że wałek atakujący swoją powierzchnią czołową ocierał o kosz mechanizmu różnicowego. Zapewne było to spowodowane
nieprawidłowym ustawieniem wałka atakującego względem koła talerzowego.

Takie przypadki występują przy niepoprawnej regulacji luzu międzyzębnego lub niepełnym wciągnięciu bieżni łożysk w obudowę. Nieprawidłowe wciągnięcie bieżni łożysk może sprawić, że po poskładaniu
przekładni i jej użyciu, na skutek sił występujących w układzie, bieżnie ułożą się w prawidłowej pozycji. Automatycznie w tym momencie luz międzyzębny stanie się znacznie większy i możliwe będzie
niebezpieczne przesuwanie się wałka atakującego.


Nadszedł czas na demontaż kosza mechanizmu różnicowego i drugiej części przekładni, czyli koła talerzowego z wykruszonymi zębami. I tu wystąpiła kolejna niespodzianka. Okazało się, że śruby
mocujące jarzma łożysk mają zerwane gwinty. Gwinty były pozrywane również w obudowie przekładni.
W tego typu mechanizmie niedopuszczalne jest, aby pozwolić na jego użytkowanie,
a tym bardziej na jego dalszy montaż z pozrywanymi gwintami.

Współczesne techniki naprawcze pozwalają na bezproblemową naprawę tego typu uszkodzenia. Niefachowa, amatorska naprawa może mieć dość przykre konsekwencje, polegające na kosztownej naprawie wtórnej lub w najgorszym przypadku - kiedy użytkownik jechałby ze znaczną prędkością - nawet na zagrożeniu w postaci wypadku na skutek zablokowania mechanizmu.

Po odkręceniu wszystkich śrub i zdjęciu jarzm łożysk przyszła kolej na wyjęcie kosza mechanizmu różnicowego z obudowy. W chwili kiedy już praktycznie wszystkie przyczyny usterki mechanizmu zostały poznane podczas jego rozbiórki, okazało się, że to nie koniec niespodzianek. Po wyjęciu kosza oczom mechanika okazał się obrazek, którego nie widuje się często. Pod bieżnią łożyska na jego powierzchni montażowej leżała podkładka, która została na siłę wprasowana w gniazdo podczas niefachowego montażu. To może tłumaczyć pozrywane gwinty, które zostały uszkodzone podczas siłowego
dokręcania śrub, aby koło talerzowe i wałek atakujący zaczęły się swobodnie obracać. Na powierzchni gniazda łożyska z drugiej strony widoczne było znaczne wgniecenie. Spowodowane zostało ono nieodpowiednią czystością elementów montowanych. Pochodziło od resztki papierowej
uszczelki, która spadła na powierzchnię podczas montażu.

Kolejna hipoteza jest taka, że podkładka i kawałek uszczelki przyczyniły się do skasowania luzu międzyzębnego. Klient, aby doprowadzić do swobodnego obracania się kół zębatych,
w tym momencie cofał wałek atakujący, aby go oddalić od koła talerzowego, co w rezultacie wpłynęło na przedwczesne uszkodzenie uzębienia. Ale nie tłumaczy to uszkodzeń kosza mechanizmu
różnicowego.

Po rozmowie z klientem wyszło na jaw, że sam podjął się naprawy, dysponując tylko zestawem kluczy. Mechanizm został przez niego poskładany do takiego stanu, żeby dało się go obracać ręcznie.
W opisanej sytuacji trwogę budzi fakt, że cały czas niezmiennie zdarzają się przypadki, kiedy ludzie podejmują się naprawy mechanizmów, nie znając podstawowych zasad ich działania, nie wspominając
nawet o ich prawidłowej regulacji.

Pozwolę sobie w tym miejscu na wtrącenie odrobiny sarkazmu. Otóż sytuacja ta ma swoje dobre strony. Po pierwsze - klient zapewne już nie podejmie się samodzielnej naprawy takiego mechanizmu,
a po drugie - dzięki takim ludziom fach mechanika może nie czuć się zagrożony wyginięciem.

O Autorze

autoEXPERT – specjalistyczny miesięcznik motoryzacyjny, przeznaczony dla osób zajmujących się zawodowo naprawą, obsługą, diagnostyką i sprzedażą samochodów oraz produkcją i sprzedażą akcesoriów motoryzacyjnych, części zamiennych i materiałów eksploatacyjnych.

autoExpert 04 2024

Chcesz otrzymać nasze czasopismo?

Zamów prenumeratę