Rekord Dębieńska

Dariusz Wójcik
Fiat 126p, czyli popularny w PRL-u „maluch", zaczęto produkować w Polsce w 1973 roku, a skończono - w roku 2000. Fabryki w Tychach i Bielsku-Białej wypuściły łącznie 4 671 586 sztuk tych samochodów dla ludu.
Fiat 126p zyskał tak dużą popularność, że nakazowo-rozdzielczy system socjalistyczny nagradzał swoich pupilów i innych wybrańców losu talonami uprawniającymi do zakupu „malucha" poza kolejką.
Lud odwdzięczał się władzy, wymyślając dowcipy o fiacie 126p w rodzaju: „- Dlaczego Fabryka Samochodów Małolitrażowych otrzymała błogosławieństwo Kościoła? - Bo fiat 126p jest jedynym samochodem, w którym nie można zgrzeszyć."
Jeżeli ktoś nie jechał nigdy tym autkiem, może spróbować włożyć garnitur od komunii na studniówkę albo garnitur ze studniówki na uroczystość dwudziestopięciolecia pożycia małżeńskiego (panie wkładają sukienki). Poziom odczuwanego komfortu będzie zbliżony.
W Internecie można znaleźć filmiki pokazujące podejścia do bicia rekordu w liczbie osób, które zmieszczą się w tym dwudrzwiowym i czteromiejscowym samochodzie. Podczas przerwy międzylekcyjnej w MZSP do „malucha" wsiadło dziewięciu uczniów III klasy LO - sześciu z tyłu i trzech z przodu, choć ostatniemu pasażerowi z przodu wystawały przez okno całe nogi. Tak objuczone autko przejechało kilkanaście metrów.
Ten rekord próbowano pobić w Dębieńsku. We fiacie 126p zmieściło się dziesięciu gimnazjalistów, w tym jeden małogabarytowy - sześciu z tyłu i czterech z przodu. Przez okno wystawały tylko trampki ostatniego pasażera. Samochód niestety nie ruszył, próbę tę więc trudno zaliczyć do udanych.
MSWiA postanowiło ukrócić ten proceder. Za każdego nadliczbowego pasażera kierowca będzie teraz dostawał punkt karny. Szkoda, bo idea upchania jak największej liczby osób w aucie, w którym legalna czwórka jadących odczuwa wyraźny dyskomfort, jest piękna i zasługiwałaby na kontynuację.
Nowe regulacje zwiększają liczby punktów karnych także za inne naruszenia przepisów drogowych. Dla przykładu: za każde spośród wymienionych wykroczeń kara wyniesie po pięć punktów. Za rozmowę telefoniczną bez zestawu głośnomówiącego, za cofanie na drodze ekspresowej lub autostradzie, za ciągnięcie za pojazdem osoby na sankach lub nartach i za wjechanie w środek kolumny pieszych.
Gdyby tak ktoś jadący tyłem po autostradzie ciągnął dziecko na sankach w środku lata i z powodu nieuwagi spowodowanej prowadzoną przez telefon komórkowy rozmową wpakował się nieszczęśliwe w środek pielgrzymki, która przypadkiem tamtędy przechodziła, będzie miał jeszcze w zanadrzu cztery punkty na powrót do domu. I to jest optymistyczny aspekt zmian wprowadzanych przez MSWiA.

Cezary Kruk

autoExpert 04 2024

Chcesz otrzymać nasze czasopismo?

Zamów prenumeratę