Spotkanie wizjonerów

22.5.2020

Dla branży motoryzacyjnej targi Consumer Electronic Show w Las Vegas to przede wszystkim okazja do zaprezentowania siebie jako dziedziny, która pod względem innowacyjności śmiało może mierzyć się z sektorem produkcji elektroniki. Ale jeśli ktoś tego naprawdę dowiódł, to byli to nie producenci samochodów, lecz wyposażenia.

Prezes Daimler Ola Källenius razem z reżyserem Jamesem Cameronem bryluje na scenie w Parku MGM. W tle: koncepcyjny model samochodu Mercedes Vision AVTR opracowany wspólnie z przemysłem filmowym z Hollywood – kandydat do tytułu najjaśniejszej gwiazdy tegorocznych targów Customer Electronic Show (CES) w Las Vegas.

Dzięki prototypowemu modelowi Vision AVTR Mercedes chce poprawić swoje notowania w Hollywood. Źródło: Mercedes-Benz AG

Największe targi elektroniki użytkowej w światowej stolicy rozrywki pośrodku pustyni Nevada już dawno przestały być teatrem kilku stałych aktorów, takich jak Samsung, LG czy Sony. Choć trzeba przyznać, że ten ostatni w pogoni za własnymi aspiracjami w tym roku zadziwił publikę, prezentując Vision-S – prototyp samochodu elektrycznego o mocy 400 kW i długości 4,9 m, z czterema miejscami siedzącymi, niezliczonymi czujnikami i… zerową szansą na wprowadzenie do produkcji seryjnej.

Jeśli ktoś spodziewał się, że producent elektroniki wypuści na rynek „elektryka”, to raczej obstawiał Apple’a. Koncern ostatecznie zrezygnował jednak ze swojego, przydrogiego zresztą, pomysłu. Lukę wypełniło Sony, które chce dowieść, że zadanie to jest nie tylko wykonalne, ale też opłacalne. I niezależnie od tego, czy mu się to uda, wybrało ku temu najlepszą z możliwych sposobności.

A jak na tym tle wypadają producenci samochodów? Na pewno ciszej niż w latach ubiegłych, gdy robili wszystko, by znaleźć się w centrum uwagi zwiedzających. Nie zmienia to jednak faktu, że każdy, kto coś znaczy w branży, także i w tym roku stawił się na CES. Obecność na tej imprezie stała się już obowiązkowa – kosztem klasycznych targów motoryzacyjnych, takich jak North American International Auto Show w Detroit. Czerwcowy NAIAS jest już tylko cieniem swojej dawnej świetności. A korytarze CES z każdym rokiem coraz bardziej zapełniają się gośćmi.

I wszystko wskazuje na to, że w kolejnych latach będzie podobnie, zwłaszcza że Amerykanie już pilnie pracują nad rozbudową Las Vegas Convention Center. W styczniu 2021 r. CES zyska znacznie większą powierzchnię wystawienniczą, a producenci samochodów – nowe możliwości prezentacji swojej oferty. I nawet jeśli ich obecność budzi pobłażliwe uśmiechy największych producentów elektroniki, takich jak Samsung, Sony czy Google, nie zmienia to faktu, że na CES po prostu trzeba być.

– Mercedes zawsze był marką stawiającą na luksus i nowoczesne technologie. Dziś kluczowe staje się pytanie, jak ów luksus umiejętnie połączyć z dbałością o środowisko. Bo nie ulega dla nas wątpliwości, że jest to możliwe – mówi Ola Källenius, prezes koncernu Daimler. –Ludzie cenią sobie wolność, jaką daje indywidualne podróżowanie. Dlatego nasze stanowisko jest jednoznaczne: respektujemy ograniczenia naszej planety, ale nie chcemy wprowadzać ograniczeń dla indywidualnej mobilności.

Targi innowacji

Podczas gdy część światowych targów motoryzacyjnych ledwo zipie, część została zawieszona, a większość z lękiem patrzy w przyszłość, ogromne hale Convention Center w Las Vegas na początku każdego roku wręcz pękają w szwach. Nie tylko młode marki i drobni producenci, tacy jak Byton, Bird, Rivian czy Fisker, ostrzą sobie zęby na CES. W międzyczasie targi stały się bowiem synonimem interdyscyplinarnej innowacyjności, przyciągając także znanych i lubianych – każdego, kto chce dowieść swojej otwartości i wizjonerstwa.

Jednym udaje się to lepiej, innym gorzej. Niektóre nowości są mało widowiskowe, inne trudno w ogóle uznać za nowości. Ale są też takie, które mają wszelkie predyspozycje ku temu, by wyznaczać kierunki rozwoju technologii jutra – i to nie tylko w branży motoryzacyjnej. Problem polega na tym, że część producentów nie wie, jak wyjść poza własne schematy. Nie potrafi ocenić, na ile ich pomysł jest tylko śmiałą wizją, a na ile – zapowiedzią kolejnej rewolucji technologicznej.

Weźmy za przykład Fiskera. Jego ostatnie dziecko – elektryczny crossover „Ocean” – ma być sprzedawany za cenę poniżej 40 000 dolarów. To już kolejna próba wprowadzenia go na salony. Jej sukces jest równie wątpliwy jak powodzenie projektu Bytona, który po raz wtóry zaręcza, że jego
M-Byte – notabene zamówiony już przez ponad 60 000 klientów – w tym roku wreszcie wyjedzie z fabryki. W porównaniu z nimi duże koncerny samochodowe znacznie subtelniej podchodzą do tematu.
BMW prezentuje zaledwie wnętrze prototypowego samochodu elektrycznego iNext, który ma się pojawić na rynku w 2021 r. Audi rzuca nieco światła na swoją wizję miasta przyszłości, przedstawiając autonomiczny, elektryczny samochód AI:me, zaś Mercedes przenosi widzów do świata filmu, wykorzystując do tego prototyp Vision AVTR zaprojektowany wspólnie z twórcami filmu „Avatar”. Przed szereg wychodzi jedynie Jaguar Land Rover, prezentując całkiem realny, bo właśnie wchodzący do produkcji model Defendera. Samochód łączy się z otoczeniem za pomocą całego szeregu kart SIM, dzięki czemu może zarówno odtwarzać filmy, jak i zbierać informacje o ruchu drogowym – wszystko oczywiście w czasie rzeczywistym.

Po raz pierwszy na rynku amerykańskim swoje prototypy pokazały także inne koncerny, w tym Nissan, Toyota i Fiat. Zaś Hyundai zaprezentował pierwsze efekty swojej współpracy z Uberem – współpracy, która ma doprowadzić do wprowadzenia usługi… lotniczej taksówki.

Autonomiczne pojazdy w miastach przyszłości

A jak na tym tle wypadli producenci wyposażenia pojazdów? Bosch zaprezentował Virtual Visor – osłonę przeciwsłoneczną przedniej szyby, która wycina światło reflektorów samochodu jadącego z naprzeciwka. Furorę robiły także okulary wyświetlające informacje przed oczami kierowcy. Bosch poszedł jednak w przeciwnym kierunku i przedstawił nowatorski wyświetlacz, który prezentuje komunikaty ostrzegawcze w 3D w polu widzenia kierowcy.

Continental rozwinął technologię, którą po raz pierwszy zastosowało Audi w swoim modelu E-Tron. Na targach firma zaprezentowała małe kamery montowane zamiast lusterek bocznych. Obraz z urządzeń jest przesyłany na ekrany zamontowane w kabinie kierowcy. Nie tylko obniża to opór powietrza w czasie jazdy, ale umożliwia także wyświetlanie prostych komunikatów ostrzegawczych. Zaś firma ZF skoncentrowała się na rozwoju projektów z zakresu autonomicznej jazdy. Efekt? System asystenta kierowcy za cenę zaledwie 1000 dolarów za sztukę, gotowy do montażu w każdym pojeździe. ZF ma już pierwszego kupca z Azji, którego skusiła atrakcyjna cena technologii.

Systemy autonomicznej jazdy typu 2+, takie jak ZF CO Assist, zapewniają kierowcy komfort i bezpieczeństwo za rozsądną cenę. Źródło: ZF

– Systemy typu Level 2+ nie tylko są zgodne z przyszłymi wymogami bezpieczeństwa, ale także odciążają kierowcę, stanowiąc dla niego wartość dodaną. W ZF wychodzimy z założenia, że w niedalekiej przyszłości większość zadań związanych z prowadzeniem samochodu osobowego przejmą półautomatyczne systemy asystenckie – mówi Christophe Marnat, kierownik Działu Elektroniki i Zaawansowanych Systemów Asystenta Kierowcy w firmie ZF.

A gdyby tak zbudować miasto przyszłości? Na pomysł taki wpadła Toyota – niekwestionowany lider sprzedaży w Azji. Koncern chce wykorzystać dawne tereny produkcyjne na kontynencie, aby cegiełka po cegiełce wznieść na nich miasto o nazwie Woven City. Podobny pomysł ma również Hyundai.
– Budowa takiego miasta, nawet w niewielkiej skali, stanowi wyjątkową okazję do rozwijania i testowania technologii przyszłości, łącznie z cyfrowym systemem obsługi infrastruktury miejskiej. Dzięki połączeniu ludzi, budynków i pojazdów w ramach jednej sieci oraz umożliwieniu im komunikowania się za pośrednictwem danych i czujników możemy testować technologie sieci bazujące na sztucznej inteligencji – zarówno wirtualnie, jak i w realnych warunkach otoczenia – wyjaśnia Akio Toyoda, prezes Toyota Motor Corporation.

175-hektarowe miasto w pobliżu góry Fuji będzie stanowić swoiste poletko doświadczalne. Zamieszkiwane przez zwykłych ludzi i naukowców, będzie naszpikowane technologiami przyszłości, takimi jak autonomiczne pojazdy, roboty czy sztuczna inteligencja, dając możliwość ich testowania w codziennym życiu.

A propos robotów: na targach CES Ford wspólnie z amerykańską firmą Agility Robotics zaprezentował pełnowymiarowego humanoida, który ma w przyszłości zwiększyć efektywność i uprościć magazynowanie oraz dostawy towarów. W podobnym kierunku zmierza też Amazon – kolejny z wielkich, którego nie mogło zabraknąć na styczniowej imprezie. I tu właśnie dochodzimy do kluczowego pytania: czy któregokolwiek z producentów pojazdów i ich wyposażenia stać na to, aby nie być na CES?

O Autorze

autoEXPERT – specjalistyczny miesięcznik motoryzacyjny, przeznaczony dla osób zajmujących się zawodowo naprawą, obsługą, diagnostyką i sprzedażą samochodów oraz produkcją i sprzedażą akcesoriów motoryzacyjnych, części zamiennych i materiałów eksploatacyjnych.

Tagi artykułu

autoExpert 04 2024

Chcesz otrzymać nasze czasopismo?

Zamów prenumeratę