Suma inteligencji

29.10.2014

Współczesne urządzenia nazywa się często „inteligentnymi”, bo coś tam potrafią. Dobre dziesięć lat temu przeczytałem o wyprodukowanym przez Adidasa „inteligentnym bucie”. But był inteligentny, bo mierzył tempo chodu lub biegu, liczbę kroków i coś tam jeszcze. Nie pamiętam. Uśmiałem się wtedy z tego.

„Kiedyś mówiło się: »Głupi jak but«; teraz będzie można mówić: »Inteligentny jak Adidas«” – pomyślałem. W zasadzie, jakby się nad tym chwilę zastanowić, to jedno i drugie to niemal jedno i to samo. But to but. Że potrafi liczyć do tysiąca, nie czyni go to jeszcze inteligentnym.

Później pojawiały się inne inteligentne urządzenia. Telefony są już bardzo inteligentne, ale szybko gonią je zegarki, a już za chwilę pojawią się inteligentne ubrania. Współczesny telefon potrafi między innymi zarządzać naszym snem, a współczesny zegarek zadba w ciągu dnia, żebyśmy trzymali się harmonogramu zadań. Co do nowych, wspaniałych ubrań, być może będą nawet wykonane z inteligentnych materiałów. Takie inteligentne ubranie zmierzy, czy właścicielowi jest za chłodno czy za gorąco i posteruje inteligentnym materiałem, który zmieni swą strukturę, aby zapewnić ciału nosiciela optymalną temperaturę. W tym czasie inteligentne buty policzą, ile kroków wykonaliśmy: od domu do samochodu, od samochodu do windy, od windy do biurka i z powrotem po ośmiu lub dwunastu godzinach ciężkiej pracy, która będzie dobrą zabawą i tworzeniem historii, jeśli wierzyć hasłu wymyślonemu w Amazonie.

A co z tym samochodem, którym dojechaliśmy do pracy, a później wróciliśmy do domu? Niech to będzie taki na przykład Opel Insignia. Korzystający z kamer i czujników oraz kontrolujący otoczenie i sam pojazd system sprawia, że w mieście czy na autostradzie kierowca nie musi dotykać kierownicy. Przestaje być kierowcą, a staje się pasażerem. Zastosowane w tym aucie technologie noszą nazwy V2V i V2I, ale kto by się przejmował tym, co te skróty znaczą i za co to coś odpowiada. Ważne, że samochód wie, co robi, i robi to tak, jak trzeba. W końcu to jego problem, a nie nasz, skoro jest taki inteligentny!

Biorąc pod uwagę, że dzisiejszy inteligentny zegarek ma na pokładzie mocniejszy komputer niż ten, który pod koniec lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku sterował rakietą lecącą na Księżyc, możemy sobie wyobrazić (nie możemy!), jak inteligentne są obecne komputery. Niedługo będziemy mogli swobodnie sterować nimi głosem, a inteligentne oprogramowanie zadba o całą resztę.

Przychodzi do pracy główny prezes, siada w inteligentnym fotelu i mówi do komputera: „Weź mi to wszystko ogarnij jakoś dzisiaj, bo łeb mnie boli po tym cholernym raucie!”. Komputer odpowiada: „Miłego dnia, panie prezesie” i ogarnia wszystko.
Przychodzi do pracy główny księgowy i mówi do komputera: „Zrób mi, proszę, ten bilans na cito, bo mam straszną migrenę po wczorajszym grillu”. Komputer bilansuje, aż strony „ma” i „winien” się wyrównają.
Przychodzi główna sprzątaczka, mówi: „Panie komputerze, proszę przekazać mopom i wiadrom, żeby zajęły się sekcją C”, po czym łyka garść APAP-u i Ibupromu pastylka za pastylką. W tym czasie komputer przekazuje, a mopy i wiadra się zajmują.

Jest taka koncepcja, że suma inteligencji na świecie jest stała i nie zmienia się wraz z upływem czasu. Zmienia się tylko jej dystrybucja. Kiedyś dotyczyło to ludzi, bo inteligencja była cechą ludzką. Teraz przejmują ją od nas urządzenia. Póki potrafimy przekazać im składnie, o co nam chodzi, jest dobrze. Gdy utracimy tę zdolność, one będą decydowały o nas za nas.

 

autoExpert 04 2024

Chcesz otrzymać nasze czasopismo?

Zamów prenumeratę