Tajemnica premiera Erdogana

Po kwietniowym felietonie „Ślub w powietrzu” redakcję autoEXPERT-a zaczęły zasypywać listy od Czytelników i Czytelniczek, że nie wspomnę o urywających się telefonach. (Wspomniałem).

Wszyscy chcą wiedzieć, jakie są koleje mojego egzotycznego związku z chińską stewardessą. Tak się składa, że moją stewardessę – czyli małżonkę, ale wolę o niej myśleć jako o stewardessie, bo jest to bardziej seksi – a także mnie z błogiej drzemki na skalistym nabrzeżu Bosforu wyrwał satelitarny telefon na kodowanej linii od redaktora naczelnego w tej właśnie sprawie. Tu dla porządku wyjaśniam, że zaczęliśmy korzystać w redakcji z szyfrowanych połączeń, od kiedy goście z NSA nabawili się grypy i zaczęli pokaszliwać i posmarkiwać podczas prowadzenia rutynowego nasłuchu naszych rozmów. Tak więc redaktor naczelny zadzwonił do mnie i błagał o kolejny felieton z chińską stewardessą, żeby choć trochę zatamować lawinę listów i stłumić kakofonię dzwonków telefonicznych.
Niniejszym donoszę, że zatłoczony, 16-milionowy Stambuł przyprawia mnie o bóle głowy, za to moja chińska stewardessa wciąż mnie pyta, gdzie się podziali wszyscy ludzie. Na wakacje nad Bosforem pojechaliśmy, rzecz jasna, chińskim pływająco-latającym autem. Wszystkim, którzy wybierają się do perły Turcji, dobrze radzę: jedźcie tam na wrotkach! Normalnego samochodu nie ma gdzie zaparkować. Na szczęście nasz nie jest normalny, zawsze mamy więc do wyboru wypłynąć na morza: Marmara, Śródziemne lub Czarne albo zwyczajnie wzlecieć w górę i utrzymywać się w zawisie, czyli stałej pozycji w powietrzu nad Ziemią.
Dobra wiadomość jest taka, że kiedy oblatywaliśmy z premierem Erdoganem suburbia Stambułu, zadeklarował on, że już wkrótce rzeczywiście na wody Bosforu i Morza Marmara wypłyną kilkupiętrowe parkingi, przerobione z byłych promów. Premier powiedział nam w tajemnicy, że znajdą się na nich też kawiarenki, galerie sztuki i tereny rekreacyjne, ale całą tajemnicę trafił szlag, bo podsłuchali nas paparazzi, którzy latają za moją stewardessą i za mną na motolotniach, od kiedy przejechaliśmy tunel Europa-Azja pod Bosforem.
Reasumując: ze stewardessą i ze mną jest dobrze, z premierem Erdoganem jeszcze lepiej, a redakcja autoEXPERT-a dzielnie się trzyma: właśnie dostaliśmy od nich na nasze smartfony aplikacje z animowanymi opłatkami, którymi można się łamać, stukając palcem w ekran, i klipy video, na których zespół redakcyjny odśpiewał nam wiązankę polskich i chińskich kolęd.

rys. Dariusz Wójcik

Tagi artykułu

autoExpert 04 2024

Chcesz otrzymać nasze czasopismo?

Zamów prenumeratę