Zapewne tak, bo pomimo dużego postępu techniki na przestrzeni ostatnich lat, w konstrukcji i funkcjach samej chłodnicy niewiele się zmieniło. Znacząco wzrosła za to świadomość w zakresie ekologii, przez co u wielu użytkowników pojazdów budzi się dylemat, co zrobić ze zużytym płynem chłodzącym? Nie wolno go przecież wylać do kanalizacji, a po firmę zajmującą się jego utylizację rzadko kto zadzwoni. Odpowiedź jest prosta - najlepiej tę czynność powierzyć mechanikowi w warsztacie.

- Jeszcze paręnaście lat temu na polskich drogach królowały Maluchy, w których nie było chłodnicy. Z kolei właściciele samochodów wyposażonych w nią borykali się z nie tylko z brakiem możliwości zakupu środków eksploatacyjnych, ale również z ich kiepską jakością - mówi Rafał Kobza, starszy specjalista ds. szkoleń w firmie LIQUI MOLY Polska. - Stąd też płyn w chłodnicy traktowany był jako produkt sezonowy, który pełnił swoją rolę głównie podczas zimy, a latem zastępowano go wodą. Dziś tak się już nie postępuje, a moment wymiany uzależniony jest przede wszystkim od przebiegu - dodaje. 

Mechanik, któremu zlecono taką usługę nie powinien poprzestać na samej wymianie płynu. Wcześniej, do starego warto dodać oczyszczacz chłodnicy, który usunie odkładający się na wewnętrznych ściankach kamień, rdzę i inne zanieczyszczenia. Pozostawienie ich będzie stopniowo obniżać wydajność układu chłodzenia, co może doprowadzić do poważnej awarii jednostki napędowej. Pełen efekt przyniesie uruchomienie silnika na kilka minut.

Po upływie pół godziny - czas potrzebny również na przestygnięcie płynu - można przystąpić do właściwej wymiany.

Na zakończenie warto dodać uszczelniacz chłodnicy, który wypełni mikropęknięcia na elementach układu. Środek ten można zastosować także przy stwierdzeniu ubytków w poziomie płynu chłodzącego, podczas tzw. dolewki.

Źródło: LIQUI MOLY